Dziś zabieram Was na wycieczkę na plażę...Niezwykłą, bo...różową. Tak, tak Elafonissi słynie z tego, że plaża przy ma niespotykany kolor. Barwa piasku wiąże się z pewną legendą, podobno oddziały tureckie pod wodzą Ibrahima brutalnie wymordowały kobiety i dzieci, które szukały tu schronienia – plaża spłynęła krwią i od tego czasu niegdyś zwykły piasek ma kolor różowy.
Jak tu trafiliśmy? Zapraszam na post:)
I chociaż zdjęcia wyglądają przerażająco, to na prawdę nie ma się czego bać. Mąż dzielnie sobie poradził zarówno z ciasnymi ulicami, które się ciągną wzdłuż wiosek, jak i całą serią serpentyn i wąskich poboczy. Ruch na trasie jest umiarkowany, momentami nie widzieliśmy żywej duszy. Cisza, spokój, ćwierkające ptaki i Kri-Kri. Półki skalne przypominały o tym, że jesteśmy w górach i to wcale nie w takich niskich. Różnice w wysokości dochodzą do 300 metrów, a pionowe ściany i ostre grzbiety powodują zawroty w głowie. Na trasie w pewnym momencie trafiliśmy na tunel sterowany światłami. Nie było by w nim nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie potrafię sobie wyobrazić przejeżdżającego przez niego autobusu. Skoro moim zdaniem (wprawne oko kobiety:)), nasz samochód mieścił się na styk, to co dopiero jakieś większe auto? Ale wierzę na słowo, że nie powinno być z tym problemu, w końcu z Chanii regularnie kursuje komunikacja w okolice Elafoniss, więc musi to jakoś działać;)
No i jest! Dojechaliśmy! Zostawiliśmy auto na pustym parkingu na przeciwko jedynej tawerny w tej okolicy. Poza naszym samochodem, w okolicy nie było żywej duszy. Lekka konsternacja, czy to aby na pewno tu? Ze zdjęć jakie wyszukałam w Google, plaża i okolice dosłownie pękały w szwach, a turyści byli dosłownie wszędzie. No nic, rozkładamy wózek i idziemy. Najpierw mocno szutrową drogą, mocno kamienistą, później kawałkiem podestu, aż w końcu jesteśmy na plaży!
I jest nasz dzielny kompan podróży. Pomimo niewielkiej pojemności silnika na prawdę dzielnie pokonywał zakręty i wzniesienia. Co prawda spalanie potrafiło wzróść do 11 litrów, no ale...komfort jazdy bezcenny, no i klimatyzacja. Jak na tę porę roku niezastąpiona!
Na plaży jakaś samotnie spacerująca turystka krzyczy, że chętnie zrobi nam pamiątkowe zdjęcie. Jesteśmy my i różowy piasek. Ska taki kolor? Ano z resztek, rozdrobionych muszelek. Turkus wody jest niezwykle kuszący, ale mocno wiejący wiatr od strony morza, powoduje, ze rezygnujemy z zanurzenia choćby palca! Powoli wynurzają się kolejni spacerowicze, ktoś wyciąga kitesurfing, inni karimaty. Słońce chowa się za chmurami, a my podziwiamy niezwykłe połączenie kolorów: piasku oraz fal bijących o brzeg morza. Za nami góry, przypominające jaką trasę przebyliśmy by się dostać w to miejsce.
Są również muszle. Właściwie to całe mnóstwo! Wyrzucone na brzeg, aż się proszą by wziąć na pamiątkę. Do wyboru do koloru. Karbowane, gładkie, większe, mniejsze. Po chwili mam ich całą garść, niestety zostawiam na miejscu, nie mam ich jak przechować, a szkoda, żeby potłukły się podczas transportu.
Nie bez powodu plaża w Elafonissi zaliczana jest do jednej z najpiękniejszych plaż w Europie. Różowy piasek na długo zapada w pamięć, no i turkusowy, szmaragdowy, granatowy - trudno się zdecydować - kolor morza. Dawno nie widziałam tak zgranego duetu. Plaże są długie i piaszczyste, chociaż nam akurat trafił się widok laguny podczas odpływu, co odsłoniło dodatkowe połacie piasku. Tyle miejsca na wypoczynek? To musi być raj!
Wojtuś poczuł się jak ryba w wodzie. Pusta plaża, mnóstwo piasku, który można na okrągło przesypywać i ciepła, przyjemnie chłodząca bryza. Bawimy się przednie. Nasz mały podróżnik biega do oporu, chcemy, żeby się zmęczył, w końcu przed nami powrót, a więc kolejne półtorej godziny w samochodzie.
Po godzinie decydujemy się na powrót. Okolica w kwietniu jest martwa turystycznie. Brakuje miejsca, w którym można napić się kawy;) No nic, planujemy jeszcze na chwilę wstąpić do klasztoru, który mieści się w okolicy laguny. Według legendy, jeden ze stopni w świątyni jest wykonany ze złota, ujrzeć go mogą tylko osoby całkowicie pozbawione grzechu. Nam się nie udało. Trzeba pamiętać, że niewiele jest tu miejsca do zaparkowania, ciasna uliczka to jedyny wolny fragment, gdzie można bezpiecznie zostawić auto.
Musze napisać, że plaża mocno mnie rozczarowała. Czytając tyle opinii o różowym pisaku, koła naszego auta, aż same się rwały w ten rejon. W moim mniemaniu, później zobaczyliśmy dużo ciekawsze miejsca i zakątki, ale o tym w następnych postach. Czy zatem warto przyjechać na Elafonnisi? Jeśli nie macie ciekawszej alternatywy, to tak, jeśli zamiast tego rozważacie wycieczkę na Balos, jedźcie tam! Bez dwóch zdań. Okolica jest przyjemna, ale szału nie robi. Ogromnym plusem całej wyprawy była w sumie niewielka odległość z Chanii, a więc tylko ponad godzinna jazda autem po urokliwych gajach oliwnych, niesamowitym wąwozie Topolia oraz wąskich uliczkach, jakie rozciągają się na lokalnych drogach Krety. No cóż, cieszę się, że mimo wszystko udało się odhaczyć kolejny punkt z listy marzeń, nawet jeśli wyobrażenia na temat laguny w moim mniemaniu były mocno przesadzone.
Byliście na plaży Elafoniss? Znacie jakieś ciekawe miejsca z wizyty na Krecie?
------
ZAPRASZAM TEŻ:
ciekawy wpis:)
OdpowiedzUsuńswiatwkolorzeblond.com
O mamo! Jak tam pięknie :)
OdpowiedzUsuńSuper że się podoba:)
UsuńJa chcę już lato !!!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, godne zobaczenia :)
Pozdrawiam Zocha
http://www.zocha-fashion.pl/
Byłam tam.:) Cudne miejsce.
OdpowiedzUsuńA Wasz uroczy podróżnik dzielnie widzę Wam towarzyszy.
Moc pozdrowień.
Uwielbiam wakacje nad jakimś zbiornikiem wodnym ;p
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
super ;)
OdpowiedzUsuńjakie widoki <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Swietne miejsce! :)
OdpowiedzUsuńWow! Widziałam już wiele plaż, ale różowej jeszcze nie! Piękne i urokliwe miejsce!
OdpowiedzUsuńLubię podróże i zawsze z chęcią zaglądam na takie wpisy. Pięknie tam!
OdpowiedzUsuńKawal niezlej dlugiej drogi! Widoki nieziemskie, a chyba i pogoda by mi odpowiadala skoro mozna w dlugich rekawach chodzic :D Mozek eidys sie wybiore? Chcialabym cos tam podpatrzec :D
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco, tym bardziej, że widziałam już czarny piasek ale różowego jeszcze nie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ten róż będzie bardziej różowy, ale plaża i tak piękna :)
OdpowiedzUsuńAleż tam pięknie :-) Też mi się marzy taka podróż, w czasie której wynajmiemy auto i będziemy zwiedzać okolicę na własną rękę :-)
OdpowiedzUsuńByłam na Krecie wiele lat temu, ale na różowej plaży niestety nie. Prezentuje się pięknie. Może kiedyś na Kretę wrócę!
OdpowiedzUsuńPiekna plaza z legenda, ale najbardziej podoba mi sie pustka, brak ludzi, mozna odpoczac <3
OdpowiedzUsuńPrzepiękna fotorelacja, plaża pusta, i taka piękna - marzenie :) Zapiszę sobie to miejsce na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis. miejsce cudne i zdjęcia rewelacja
OdpowiedzUsuń