I własnie za to lubię zachodnią część Krety. Jest co zwiedzać, gdzie jeździć, nacieszyć oczy i...śnić po nocach o tych niezwykłych odcieniach morza, turkusu, aksamitnych plażach, ciepłych promieniach słońca otulających ciało. No dla mnie raj! W kwietniu byliśmy na Balos, na Elafonissi, więc drugi raz w to samo miejsce pojechać nie wypada. W końcu jest tyle miejsc do zobaczenia! Padło na kolejną perełkę - Falassarnę, zaliczaną do najpiękniejszych plaż na wyspie. Czy tak faktycznie było? Jakie były nasze odczucia z tą miejscówką? Zapraszam na post:)
Jak dojechać z Chanii na Falassarnę? Najlepiej autem. Jest najszybciej i najwygodniej, a nawet najtaniej. Biorąc pod uwagę to co oferowały regionalne biura podróży, to przy dwóch osobach i więcej, zdecydowanie bardziej się opłaca wynająć samochód. Trasa jest wygodna, łatwa i do samej plaży -w całości asfaltowa. Tuż przed linią brzegową znajduje się duży parking. Darmowy. W sezonie szybko się zapełnia. Byliśmy po godzinie 9.00, ale kiedy schodziliśmy po niecałej godzinie, nie było gdzie wetknąć szpilki.
Trzeba pamiętać, że w najbliższym rejonie plaży nie ma sklepu. Market Inka minęliśmy gdzieś tam po drodze, a później długo, długo nic. Dobrze jest się zaopatrzyć w jakiś prowiant i wodę, zwłaszcza kiedy planujemy tu spędzić cały dzień, temperatury w sezonie nie znają litości. Dojście na brzeg morza, z parkingu, zajmuje kilka chwil. Najpierw ciągnie się kawałek drogi asfaltowej, mijamy tawernę i voilà i oto mamy szeroką, piaszczystą plażę. Pomocą służą wyłożone drewniane podesty, które pomigają pokonać całkiem spory odcinek, zwłaszcza się kiedy jest z wózkiem, tak jak w naszym przypadku. Pierwszą linię brzegową dyktują leżaki. Oczywiście płatne. Kto pierwszy ten lepszy!
Miejsce wyborne do opalania i pływania w morzu. Piaszczysta plaża ma jedna pewną wadę. Dla naszego dziecia, zejście było zbyt...strome, toteż z dłuższego odpoczynku w tym miejscu zrezygnowaliśmy. Mało tego, samo miejsce ma niewiele do zaoferowania poza błogim lenistwem pod parasolem. Jest plaża i tyle. Na dłuższą metę, żeby trochę odpocząć od palącego słońca, trzeba uciec gdzieś w cień. Można do pobliskiej restauracji, albo zrobić tak jak my czyli...podjechać do pobliskiego Kissamos.
Falassarna, podobnie jak Elafonissi, słynie z różowego piasku. W miejscu, w którym wylądowaliśmy, tego akcentu zabrakło:(. Może tylko wybrane fragmenty wybrzeża cieszą się zdobieniami z kolorowych fragmentów muszelek?
Ukoiliśmy oczy widokami. Nacieszyliśmy się pięknymi kolorami otchłani morskiej, przeplatającym się turkusem, granatem oraz szmaragdem. I pomknęliśmy w kierunku pobliskiej miejscowości. jeszcze na chwilę zatrzymaliśmy się, by przyjrzeć się Falassarnie z góry. Sama okolica jest mało ciekawa pod względem zagospodarowania. Region słynie z ogromnych plantacji warzyw, a ciągnące się szklarnie psują pocztówkowy widok. Łatwo się tu natknąć na transporty tirów wiozące świeży załadunek do punktów przeładunkowych.W oddali skaliste nabrzeże, niemalże pionowe ściany, ocierały się o tonie morskich fal. Zdecydowanie lepsze widoki były nad samym brzegiem morza;)
Podroż z Falassarny do Kissamos zajmuje chwilkę. Miejscowość leży jedna, obok drugiej, także chwila moment i jesteśmy na miejscu. Co nas pokierowało do tej miejscowości? Ano fakt, ze bardzo przyjemne popołudnie spędziliśmy tu w kwietniu, kiedy po wizycie na Balos i emocjonującej jeździe przez wertepy i serpentyny, przypadkiem zatrzymaliśmy się tu na chwilę. Byłam bardzo ciekawa, co się tu dzieje w sezonie. Jakie było moje zdziwienie, że plaże z sąsiedztwem turkusowej wody, są praktycznie puste. Kilka leżaków przy samym hotelu, owszem było zajętych, ale bez szału, do którego zdążyliśmy się przyzwyczaić w Stalos. No nic, tym lepiej dla nas;)
Jest plaża, szeroka i piaszczysta oraz bardzo łagodne zejście do morza - to tak bardziej docenione pod katem naszego brzdąca. Woda ciepła, bo lekko ogrodzona pobliskim falochronem, więc nagrzana i co najważniejsze przejrzysta i czysta. Oczy raczyliśmy widokami na pobliski port, skąd odpływają statki m.in na Balos oraz drogę wiodącą bezpośrednio na lagunę. Ciągnący się sznurek aut od portu, raczej nie zapowiadał, że na lagunie odnajdzie się chwilę wytchnienia od turystów;) Dobrze, że wizytę w tym miejscu zaliczyliśmy wczesną wiosną.
Mam nadzieję, ze zachęciłam Was do tego by odwiedzić te dwie miejscówki, kiedy będzie w tym rejonie Krety. Buziole i do następnego:*
ZAPRASZAM TEŻ:
Oj ale bym polezala na takiej plazy!
OdpowiedzUsuńale tam pięknie! ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
ewamaliszewskaoff.blogspot.com
Genialne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie byłam na Krecie.
https://fasionsstyle.blogspot.com/
Pięknie!:) Wspaniałe widoki! Zazdroszczę:)
OdpowiedzUsuńbyłam na krecie i zdecydowanie piękniejsze plaże były na zakynthos, szczególnie zatoka wraku <
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
jak pięknie. Marze o wakacjach
OdpowiedzUsuńOjej cudownie! Piękne zdjęcia i widoki :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia naprawdę.U mnie tylko polski Bałtyk ale wszystko przede mną:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.mylittleplanet15.blogspot.com
Boże jakie cudowne widoczki :O
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
normxcore
Beautiful pictures
OdpowiedzUsuńLove Vikee
www.slavetofashion9771.blogspot.com
Kocham Falassarnę, ale nie tę plażę, tylko tę najbardziej oddaloną :)
OdpowiedzUsuń