Jeśli już wylądujecie w Alicante i zaczniecie wertować przewodniki o tym gdzie warto się pojawić i co zobaczyć, postaram się Was przekonać, że trzeba się przejechać do Elche. Miasta położonego pomiędzy Murcją, a wspomnianym wyżej Alicante. Niewielka miejscowość o bardzo spokojnym charakterze, gdzie znajduje się uroczy gaj palmowy, a sama podróż pociągiem trwa zaledwie 45 minut i kosztuje 2,15 euro za osobę!
Z dworca kolejowego w Alicante, praktycznie co pól godziny odjeżdżają regionalne pociągi przejeżdżające przez Elche. Samo zwiedzanie miasta nie jest czasochłonne. Możecie skorzystać z opcji, że po krótkim spacerze wsiądziecie w kolejny pociąg jadący do Murcji, a samo miasto będzie tylko przyjemną przerwą w podróży.
Nasze kroki, zaraz po opuszczeniu przystanku Elche Parc, skierowaliśmy do bardzo przyjemnego gaju palmowego, który jest zlokalizowany w samym sercu miasta. Jest to największe skupisko tych drzew w Europie, a przy okazji to bardzo przyjemne i spokojne miejsce. Szacuje się, że inicjatywę sadzenia w tym miejscu palm zainicjowali Kartagańcycy. Dziś znajduje się ich tu pół miliona, a spacerując po ścieżkach parku, ma się wrażenie, że tworzą gęsty, tropikalny las.
Najliczniejszą populację stanowią palmy daktylowe, które owocują w grudniu. Tak, to są te czerwone owoce, na zdjeciu powyżej. Między nimi, znajdują się również inne drzewa, charakterystyczne dla klimatu śródziemnego-drzewka granatu, cytryny, pomarańczowe, kwitnące olendry czy hibiskus. Najstarsze okazy palm liczą 300 lat, a zagrożeniem dla nich jest chrząszcz, który składa jaja wewnątrz pnia palmy, zaś jego larwy żywią się tkanką drzewa.
Jeśli wyjedziemy poza park, trafimy na Pałac Altamira i Bazylikę menor de Santa María de Elche. Akurat tak się złożyło, że na nasz pobyt przypadło, prawdopodobnie, jakiś lokalne święto. W okół rynku rozłożone były setki straganów, które oferowały lokalne jedzenie, przysmaki typowe dla kuchni hiszpańskiej, regionalne wyroby, miody oraz ozdoby. Było tłoczno, a wszystkiemu przygrywała folkowa muzyka.
Ciekawostką jest fakt, że miasto przecina sieć mostów, które wznoszą się nad korytem rzeki Vinalopo. Trochę klimatem przypomina Rondę, która gdzieś tam wciąż wisi na mojej liście marzeń podróżniczych. jakaś namiastka została zaspokojona, pytanie na jak długo?:)
Klika ciekawostek:
- Miasto położone jest w 20 kilometrów w głąb kraju. Między inny przez to miasto nie zatraciło swojego hiszpańskiego klimatu. Jeśli, ktoś się szykuje na tłumy turystów, może się lekko zdziwić;)
- Miasto ma dwie nazwy i obie są używane Elx lub Elche.
- Przejazd pociągiem kosztuje 2,13 euro za osobę i trwa około 45 minut, wszędzie można dojść na pieszo. Miasto raczej z tych niewielkich.
- Wejście do gaju palmowego jest bezpłatne, podobnie jak do Bazyliki menor de Santa María.
ZAPRASZAM TEŻ:
Piękne miejsce :) Zazdroszczę spędzenia tam czasu.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Bardzo ładna miejscowość :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdjęcia, z wielką przyjemnością odwiedziłabym to miejsce. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Wiesz jak mi narobiłas takimi zdjeciami ochoty na wyjazd? :D
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
Śliczne widoki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam-Mój blog
Such great photos!
OdpowiedzUsuńThe Cassie Paige
Post: Samurai
Post: His & Hers
Bardzo fajne miejsce. A na te pysznosci na targu, az slinka pociekla.
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia, nie jestem zwolenniczką jedzenia na targach, ale tak uchwyciłeś tą parę nad gorącym daniem, że w tym momencie bym tam pojechała :) Piękna miejscowość, dzięki za relacje z wycieczki :)
OdpowiedzUsuń