BIAŁE DOMKI W ALTEI - OKOLICE ALICANTE I BENIDORMU

Altea-miejscowość, która mnie oczarowała. Czym? Przede wszystkim klimatem miasta, ale również pozwoliła na chwilę wytchnąć od wielkogabarytowych zabudowań, typowych dla hiszpańskiego wybrzeża. Urokliwe ulice, białe domki, spokojny, lekko senny klimat, pozwolił zakochać się w tej niewielkiej miejscowość, położonej na Costa Blanca. Jeśli, jeszcze kiedyś ponownie zawitam w tym regionie, niewątpliwie, Alteę wpisze na moją listę podróżnicza i z miłą chęcią zawitam tu jeszcze raz!

Jak dojechać z Alicante do Altei? Najwygodniej linia tramwajowa FGV. W Benidormie, a wiec stacji końcowej, trzeba wsiąść w podstawiony szynobus, który przejeżdża przez miejscowość, aż do Denii. Podróż może zająć nam dłużą chwilę około 1,5 godziny. Wszystko zależy od tego, czy zdążymy na podstawiony transport w Benidormie, nie mniej cena biletu opiewająca na kwotę ok.8 euro w jedną stronę, rekompensuje wszystko! Klimatyzowany tramwaj mknie szybko przez pobliskie miejscowości i ani się obejrzymy, kiedy wysiądziemy na dworcu, zlokalizowanym tuż przy samym morzu.
Altea leży w odległości 60 kilometrów na północ od Alicante i Benidormu. Do 1244 roku region znajdował się pod panowaniem amurów, następnie został zdobyty przez chrześcijan, a jego pozycja została wzmocniona i przybrała na sile.

Jeśli szukacie miejsca na wypoczynek z dala od turystycznego zgiełku, gdzie jest ciepło, słonecznie i przyjemnie, to Altea będzie strzałem w 10-tkę. Spokojnie, lekko senne i klimatycznie, takie powinny być wszystkie hiszpańskie miasteczka. No ale może wówczas było by za nudno? W pierwszej linii brzegowej położone są niewysokie hotele, restauracje i hostele, do których tak ciężko było przywyknąć po wizycie np. w Benidormie, gdzie ogromne drapacze chmur łaskotały słońce. Fronty utrzymane w jasnej, kremowej tonacji. Czy to sen? Widzę promenadę, a na niej nieliczni turyści! Sklepów jak by wcale nie było, może jeden z lokalnymi pamiątkami. Nie ma zgiełku, handlarzy i natłoku ludzi, który zdążyliśmy poznać i zasmakować w pobliskich miejscowościach.

Altea to niewielki  nadmorski kurort. Poza sezonem, na stałe to miejsce zamieszkuje około 20 tysięcy mieszkańców. Swój urok zawdzięcza malowniczemu położeniu, niewysokie pasmo gór sąsiaduje z zatoką morską, przez co teren jest zróżnicowany. Największe wrażenie na odwiedzających to miejsce turystów, wywierają położone na wzgórzach białe domki. Można do nich dojść tylko na piechotę. Odbija się to pośrednio na cenach ziemi i nieruchomości. Wzgórza Altea Hills-bo taki otrzymały przydomek- to skupisko zamożnych Rosjan, Skandynawów oraz Anglików, którzy wyjątkowo upodobali sobie ten region. Jeśli dysponujecie zasobnym portfelem, a chcielibyście ulokować dobrze pieniądze, to taka willa na Costa Blanca, może być całkiem sensownym rozwiązaniem:) Trzeba bezsprzecznie przyznać, że widoki na El Penon de Ifach w sąsiadującym Calpe są najlepsze w tej okolicy.

Wybrzeże rozciąga się tu na odległości 5 km. Główną plażą jest Playa de la Roda, która niespecjalnie przypadła nam do gustu. Człowiek jak się napatrzy co oferuje Costa Blanca staje się po jakimś czasie mocno wybredny:) Zdecydowanie wolimy te szerokie i z dużą ilością złotego piasku takie jak spotkaliśmy w Alicante czy w w Caple, a biały grys zupełnie nam tu nie pasował. Jak by tego było mało, w centrum miasta, plaże są bardzo wąskie, szersze znajdziemy na końcu urokliwej promenady. Nie wiem jak to wygląda w wysokim sezonie turystycznym, jednak w październiku wcale to nie odstraszyło plażowiczów i amatorów kąpieli. Wręcz przeciwnie! Kąpieliska są oznaczone błękitną flagą, a to zobowiązuje! Bezpośrednio przy brzegu morza jeszcze rozłożone leżaki, zachęcały do odpoczynku. Oj nie, nie to nie dla nas, w końcu nie przyjechaliśmy tu na plażing...Idziemy w kierunku mariny!

Marina leży w niewielkiej odległości od centrum. Wystarczyło chwilę przejść się po urokliwym deptaku, a naszym oczom ukazało się zagłębie motorówek, jachtów i kutrów. Niewielki park, a w nim spory plac zabaw. To jest to co rodzice sobie cenią najbardziej. Hiszpanie pod tym względem mnie oczarowali. Nasz brzdąc zapomniał o całym świecie! Huśtawki, zjeżdżalnie, karuzele, do wyboru do koloru. Nawet na plaży nie zapomniano o najmłodszych! Jeszcze kiedyś zupełnie na to nie zwracałam uwagi, teraz, człowiek przywiązuje wagę do innych rzeczy. Chwila spokoju dla rodziców, a dla dziecka mnóstwo frajdy! Jak tu nie kochać Costa Blanca?

Kiedy powoli będziecie zmierzać w powrotnym kierunku i znajdziecie się na stacji kolejowej, zadrzyjcie lekko głowę, Waszym oczom ukarze się kościół o dwu nazwach: La Mare de Déu del Consol w dialekcie walenckim i Nuestra Señora del Consuelo po hiszpańsku. Wyróżnia się dwiema kopułami pokrytymi granatową, błyszczącą w słońcu majoliką z białymi wzorami. Nam się udało się tam dotrzeć! Bardzo żałuję, bo Altea to labirynt krętych, brukowanych uliczek, w których trzeba się obowiązkowo zgubić. Bielone fronty domków połyskują na wzgórzach, zapraszają na spacer. Ech, trzeba o tym pamiętać, kiedy będziemy tu następnym razem!

Znacie takie urokliwe miasteczka w Hiszpanii? Podobają się Wam takie klimaty nadmorskich miejscowości? Dajcie znać w komentarzu, buziole:*

ZAPRASZAM TEŻ:

• BENIDORM
• ELCHE
• MURCJA
• CALPE
• WALENCJA