Być na Costa Blanca i nie pojawić się w Walencji, to była by zbrodnia. Miasto jest niezwykłe. Dlaczego? Po pierwsze to trzecie co do wielkości miasto w Hiszpanii, zaraz po Madrycie i Barcelonie, zajmuje miejsce w wysokiej czołówce. Po drugie to ważny ośrodek przemysłowy, finansowy i kulturalno-naukowy. Ręka do góry, czy jest tu ktoś, kto nie kojarzy nowoczesnej architektury autorstwa Santiago Calatravy który zaprojektował fragment kompleksu Ciudad de las Artes y las Ciencias (Miasto Sztuki i Nauki)? Ponad to miasto to również ważny węzeł komunikacyjny, gdzie znajduje się ogromny port pasażerki, lotnisko oraz dworzec kolejowy, a dla osób chcących zaczerpnąć wiedzy, jest możliwość podjęcia nauki na jednej z czterech uczelni. Tu nie można się nudzić. W wolnej chwili można wyskoczyć na plażę i poleniuchować lub przebiec się korytem rzecznym. Można też uczestniczyć na stadionie w meczu piłki nożnej lub odwiedzić oceanarium. Miasto oferuje bogate zbiory w muzeach, a niezwykła architektura budynków, zachwyci niejedno oko.
Zapraszam na post!
Jak dojechać z Alicante do Walencji? Najszybciej i najbezpieczniej - pociągiem. Zrezygnowaliśmy z wypożyczenia auta po przeczytaniu opinii turystów. Na Costa Blanca lubi być tłoczno, a znalezienie bezpłatnego parkingu graniczy z cudem, toteż skorzystaliśmy z hiszpańskich linii kolejowych Renfe, które oferują przejazd czystymi składami w cenie około 16 euro z kawałkiem za osobę w jedną stronę. Czas podróży w jedną stronę zajął nam prawie dwie godziny, ale wstaliśmy skoro świt i dzięki temu wykorzystaliśmy każdą cenną minutę z dostępnego czasu na zwiedzanie. Dzień na Walencję to zdecydowanie za mało. Charakter miasta jest niesamowity i zaskakuje na każdym kroku, toteż trzeba będzie tu po prostu kiedyś wrócić;)Zwiedzanie rozpoczęliśmy już w momencie opuszczania stacji końcowej, a więc Estació del Nord (Valencia). Zdecydowaliśmy się na piesze przemieszczanie i to był błąd. Walencja to świetnie skomunikowany moloch, a my żałowaliśmy swojej decyzji już po paru godzinach dreptania. Nogi i ostre słońce co chwilę o sobie przypominało, a przecież jest tyle rzeczy do zobaczenia! Tak więc drodzy czytelnicy, będą tu, nie popełnijcie tego samego błędu co my, wspomóżcie się kursującymi autobusami lub tramwajami. Szkoda siły tracić na godzinne spacery!
Miłośnicy futbolu koniecznie powinni zajrzeć na stadion Mestalla, który znajduje się po drugiej stronie koryta rzeki Nuria. Wciśnięty pomiędzy ogromnymi blokami mieszkalnymi, przez co można go łatwo przeoczyć! Ja niespecjalnie przepadam za futbolem, ciągnę więc męża by się pośpieszył i powoli zmierzamy w kierunku popularnego koryta rzeki...
Budowa kompleksu została ukończona w 2003 roku i zyskała szybko światową sławę, która potwierdziła hiszpańską rozrzutność.Inwestycję wyceniono na 300 ml euro, kosztowała 4 razy więcej, choć niespecjalnie to zmartwiło rodaków. Inwestycja szybko się zwróciła i przyjęła już ponad 40 milionów turystów!
Będąc tu, gwarantuję, że poczujecie się jak w zaczarowanym w świecie futurystycznych budowli, może trochę jak w scenerii filmu Star Wars? Ogromne kopuły przypominają statki kosmiczne. Białe fasady obijają się od turkusowej tafli wody, wypełniającej niecki basenów. Pomiędzy nimi ciągną się mostki, po których można spacerować bez końca. Fotogeniczna architektura, przy której obowiązkowo trzeba sobie zrobić zdjęcie. Mam i ja:-p
Gdzieś w internecie doczytam, że kopuła Hemisfèric (zdjęcie powyżej) została zaprojektowana na kształt oka, mi raczej kojarzy się z żukiem, zwłaszcza kiedy patrzy się na budowlę od strony wejścia. Szalony pomysł zaprojektował Santiago Calatrava ze wsparciem Felixa Candela. W środku znajduje się planetarium, kino IMAX, a wieczorem są organizowane spektakle laserowe.
Zapraszam na post!
Opuszczając stację, koniecznie zerknijcie na przylegający do dworca Plaza de Toros de Valencia – czyli arenę do walki z bykami. Niestety w Hiszpanii corridy wciąż cieszą się się ogromną popularnością. Sam budynek ma przepiękną fasadę, przypominającą koloseum to z Werony.
Odkrywanie zakamarków miasta zaczynamy od przyjrzenia się dokładnie budynkowi Ratusza miejskiego. Barkowe, bogato zdobione fasady, został zbudowany w XVIII w.. Z zewnątrz, raczej przypomina pałac, brakuje tylko księżniczki;) Ratusz to dobry punkt odniesienia na zwiedzanie miasta!
W niedalekiej odległości jest miejsce, które koniecznie trzeba odhaczyć z planu miasta. Bazar Mercado Central, w którym można odnaleźć i zakupić regionalne specjały, kolorowe owoce, warzywa i słodycze. Miejsce, w którym niejednemu łasuchowi poleci ślinka na widok wyeksponowanych towarów. Wiszące szynki, zmrożone krewetki a może świeże pomarańcze? Ciężko będzie opuścić to miejsce bez wydania kilku zaskórniaków!
Katedra Santa Maria w Walencji to obowiązkowy punkt wizyty. dlaczego? To tu znajduje się Święty Graal, który zgodnie z tradycją chrześcijańską głosi, że to tego kielicha używał Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Świątynia została zbudowana w miejscu dawnego meczetu z uwzględnieniem stylu katalońsko-śródziemnomorskiego czyli popularnej w Hiszpanii odmiany nurtu gotyckiego. Martwi mnie, że w fetorze pędu, potraktowaliśmy katedrę po macoszemu. Niestety nie da się wszystkiego odkładnie zwiedzić, mając niepełne 10 godzin wolnego czasu:(
Miasto przez wieki rozwijało się nad rzeką Turią, która wiecznie wylewała z koryta. W końcu, po tragicznej w 1957 roku powodzi, w której zginęło 80 osób, miasto chcąc chronić się przed tragicznymi skutkami żywiołu, postanowiło zmienić bieg rzeki, by ominąć ścisłe centrum. Nowe koryto zlokalizowane jest na południe od starego, a dzięki tym zmianom, uwolniono ogromne tereny w śródmiejskiej części miasta, które jakoś trzeba było zagospodarować. W konsultacji z mieszkańcami postanowiono zaprojektować ogrody, by Walencja mogła się pochwalić otwartymi terenami rekreacyjnymi, które umiliłby Hiszpanom spędzanie wolnego czasu. Tak powstały Ogrody Turii – Jardin del Turia – obejmujące 110 ha powierzchni miasta. Wow! A teraz sobie wyobraźcie, że podczas aranżacji koryta zadbano o każdego! Najmłodsi korzystają z placów zabaw, trochę starsi mają do dyspozycji ścieżki biegowe lub rowerowe, a Ci najstarsi mogą na chwilę przysiąść na ławce lub pod drzewkiem cytrusowym. Pozostałe mosty, łączące obie części miasta wciąż przypominają o tym, że tu, kiedyś płynęła nieokiełznana rzeka, która wyrządzała tak wiele szkód.
Spacer, jaki zorganizowaliśmy sobie wzdłuż dawnej rzeki, mocno dał nam w kość, ale kiedy dotarliśmy do miasteczka Sztuki i Nauki, zachwytom, ochom i achom, nie było końca! Kompleks składa się z czterech części: kina IMAX, Muzeum Nauki, Pałacu Sztuki i Oceanarium połączonego z parkiem wodnym. Wejście do tego ostatniego jest kosztowne, ale w pobliżu zlokalizowany jest pasaż Umbracle z którego również można przyjrzeć się nowoczesnej i lekko szalonej architekturze.
Będąc tu, gwarantuję, że poczujecie się jak w zaczarowanym w świecie futurystycznych budowli, może trochę jak w scenerii filmu Star Wars? Ogromne kopuły przypominają statki kosmiczne. Białe fasady obijają się od turkusowej tafli wody, wypełniającej niecki basenów. Pomiędzy nimi ciągną się mostki, po których można spacerować bez końca. Fotogeniczna architektura, przy której obowiązkowo trzeba sobie zrobić zdjęcie. Mam i ja:-p
Skąd rozpościera się najlepszy widok na miasteczko Sztuki i Nauki? Oczywiście z pasażu L'Umbracle! Koniecznie przejdźcie się promenadą umieszczoną tuż obok charakterystycznych budowli. Warto, przyjrzeć się kompleksowi z góry. Robi wrażenie, większe niż z perspektywy poziomu wejścia do obiektów. Dopiero tu można dojrzeć szczegóły architektury, detale, które obijają się w słońcu, złotą kopułę czy szalone też okna, wpuszczające światło do obiektów.
Podobają się Wam takie niezwykłe budynki i ich fascynująca architektura? Co sądzicie o Walencji, podoba się Wam jej klimat? Dajcie znać w komentarzach:*
ZAPRASZAM TEŻ:
Nigdy tam nie byłam a te ryby mnie trochę przeraziły <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com
uwielbiam takie mixy zdjęć! Super
OdpowiedzUsuńWalencja to cudowne miasto! Widzialam wszystkie miejsca, z Waszej listy i chetnie powrocilabym do kazdego z nich.
OdpowiedzUsuńJak pięknie tam jest :)
OdpowiedzUsuńhttps://fasionsstyle.blogspot.com/
Wygląda to ciekawie, podoba mi się :) Ja nie byłam w Walencji, ale też inne miejsca chciałabym odwiedzić w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca i bardzo różnorodna, kontrastująca ze sobą architektura. Byłoby co zwiedzać, zdecydowanie! :)
OdpowiedzUsuń