Odkąd weszłam w temat hybrydy, to nie wyobrażam sobie na chwilę obecną, by funkcjonować bez niej w życiu codziennym. Mam ten komfort, że nakładam raz na dwa tygodnie bazę, lakier oraz top i mogę cieszyć się nienagannymi paznokciami przez ten czas. Piorę, sprzątam, myję i nie martwię się wyszczerbionymi końcówkami manicure i to mi się podoba;) A jak jeszcze do tego dorzucę hasło, że cała "zabawa" zajmuje mi jakieś 40 minut i jest to chwila relaksu, to już do pełni szczęścia nie trzeba nic więcej. Jak wygląda cała procedura krok po kroku? Zapraszam na post:)
CZEGO POTRZEBUJEMY?
- lampy UV lub LED - ja posługuję się tą z zestawu LED 9w Semilac Effective, na moje domowe warunki jest idealna. Mała poręczna i świetnie radzi sobie z utwardzaniem bazy oraz lakieru. Widziałam mocniejsze wersje, ale na moje potrzeby, było by to zbyteczne.
- bloku polerskiego do zmatowienia płytki
- odtłuszczacza - również ze startowego zestawu Semilac. 50 ml to tak akurat by zaszczepić w sobie chęć do robienia hybrydy;)
- bazy - posługuję się tą z Semilaca, ale teraz na rynku jest ich bardzo szeroki wybór i dostęp. Świetnie sprawdza się u mnie również z proteinowa z Indygo. Koszt tej drugiej za 5 ml ok.35 zł.
- wybranego koloru lakieru hybrydowego - tym razem za model posłużyła czerwień z Provocateur'a. Dobrze mi się maluje Semilac, ale również Chiodo. To, co teraz oferuje internet i drogerie jest przeogromne i często trudno się zdecydować przy zakupach na jeden, konkretny odcień;)
- topu - korzystam, podobnie jak z bazy, z Semilaca.
- wacików kosmetycznych lub bezpyłowych, do podstawowego zestawu Effective było załączonych 250 sztuk. Większa ilość, ok.1000 sztuk można kupić w profesjonalnych drogeriach w cenie ok.10 zł.
Uwaga, spotkałam się, z opinią, że płytkę można zmatowić pilnikiem o gradacji 100/120 i więcej. Mam tu mieszane uczucia, dla mnie to zbyt inwazyjny zabieg, dlatego zostaję przy bloku polerskim. Czytałam też o frezarkach, ale to już zupełnie wychodzi poza ramy mojej wyobraźni, w jakim stanie pozostaje płytka po takim potraktowaniu? Łatwo się domyślić...
KROK 2. Nakładanie bazy: na tak przygotowaną powierzchnię płytki paznokcia nakładam cienką warstwę bazy - Semilac. Tu trzeba, po pierwsze wykonać to w miarę szybko, a po drugie uważać, by nie zalać skórek. Bazę nakładam na dwa paznokcie i wkładam pod lamę LED na 60 sekund. Na koniec zostawiam sobie kciuka, który zawsze sprawia mi najwięcej kłopotów;). Akurat na tym palcu, zawsze najszybciej spływa baza na boki. Pamiętam, że przy pierwszym podejściu do hybrydy, zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, jak ważne jest nałożenie bazy bez zalania skórek. Po 60 sekundach pod lampą LED, zrozumiałam jaki popełniałam błąd. Boki były odstające, świecące i zgrubiałe;) Uroczy widok, poradziłam sobie cążkami do skórek, ale walka była nierówna i nie rokowała pomyślnie,
KROK 3. Jak nakładać kolor? Utwardzoną bazę maluję jedną warstwą koloru, ze szczególną uwagą na krawędzie. Niestety, jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby nie pobrudzić skórek. W takich sytuacjach z pomocą przychodzi mi drewniany patyczek, który pomaga usunąć zbędne resztki, zanim utwardzę lakier pod lampą LED. Rzadko kiedy zdarza się, żeby jedna warstwa idealnie pokryła paznokcie, potrzebne są zazwyczaj dwie, więc po naniesieniu i utwardzeniu jednej warstwy, czynność powtarzam po raz drugi. Każdą warstwę utwardzam przez 60 sekund.
Macie już za sobą przygodę z hybrydą? Jak się zaczęła Wasza przygoda, a może zostajecie przy tradycyjnych lakierach? Jestem ciekawa Waszych opinii i czekam na komentarze.
KROK 2. Nakładanie bazy: na tak przygotowaną powierzchnię płytki paznokcia nakładam cienką warstwę bazy - Semilac. Tu trzeba, po pierwsze wykonać to w miarę szybko, a po drugie uważać, by nie zalać skórek. Bazę nakładam na dwa paznokcie i wkładam pod lamę LED na 60 sekund. Na koniec zostawiam sobie kciuka, który zawsze sprawia mi najwięcej kłopotów;). Akurat na tym palcu, zawsze najszybciej spływa baza na boki. Pamiętam, że przy pierwszym podejściu do hybrydy, zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, jak ważne jest nałożenie bazy bez zalania skórek. Po 60 sekundach pod lampą LED, zrozumiałam jaki popełniałam błąd. Boki były odstające, świecące i zgrubiałe;) Uroczy widok, poradziłam sobie cążkami do skórek, ale walka była nierówna i nie rokowała pomyślnie,
KROK 4. Top: nakładam na koniec. Nadaje połysk oraz utrwala kolor lakieru. Z nakładaniem na paznokcie w pierwszym podejściu do hybrydy, wiąże się zabawna historia. Po aplikacji i odczekaniu 60 sekund, zauważyłam, że powierzchnia lakieru się klei. Więc ponownie włożyłam dłoń pod lampę. Zabieg powtarzałam kilka razy, klnąc przy okazji na czym świat stoi. Stwierdziłam, że kupiłam beznadziejny zestaw, a hybryda w ogóle nie ma sensu, no bo jak mam funkcjonować z lepiącymi się palcami? Z pomocą przyszedł wujek Google, który pomógł zakończyć farsę poprzez przemycie paznokci odtłuszczaczem. Historia ma swój happy end, choć było o krok od kosza na śmieci!
Efekt końcowy. Moja ulubiona, intensywna czerwień w wydaniu Prokuratur.
Bardzo lubię czerwony kolor :) Od niedawna sama zaczęłam robić hybrydę i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńhttp://fasionsstyle.blogspot.com/
Uwielbiam ich rzeczy <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/03/black-coat.html
Hybrydy niby łatwe ale wprawy trzeba nabrać :D Mam pół roku i dopiero teraz czuję, że wyglądają ok.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Chyba musze zrobic drugie podejscie :P
OdpowiedzUsuńOdkąd zaczęłam używać lakierów hybrydowych do zwykłych raczej nie wrócę :)
OdpowiedzUsuń