Dni, zamiast robić się coraz cieplejsze, straszą śniegiem i mrozem. Ja, coś się pochorowałam, wiec odpuściłam bieganie. Zupełnie, dopadła mnie niemoc. Żeby nie marnować czasu tak bezsensu, wzięłam się za czytanie. Pisałam Wam już o tym tutaj KLIK. Wspomniane pozycje pochłonęłam niemal na raz, ale pojawiały się kolejne tytuły, które chcę Wam gorąco polecić. Dziś na świeczniku, dwie książki, które czytało mi się bardzo przyjemnie Mój pionowy świat Kukuczki i Spod zamarzniętych powiek Bieleckiego. Która ciekawsza? Proponuję zapoznać się z obiema, bo strasznie wciągają.
O Adamie zrobiło się głośno w trakcie akacji ratowniczej na Nanga Parbat. Wyruszył wraz z Denisem Urubko na pomoc uwiezionym na szczycie góry kolegom: Tomaszowi Mackiewiczowi i Elizabeth Ruvol. Akcję niesienia pomocy relacjonowały serwisy informacyjne, a na żywo można było podglądać postęp i przebieg wyprawy. Mocno trzymałam kciuki za powodzenie i im dopingowałam. Pojawiły się kolejne informacje, aż świat wstrzymał na chwilę oddech. Niestety Tomka nie udało się sprowadzić do bazy, zaś nazwisko Bieleckiego odbiło sie mocnym echem na całym świecie. Tak trafiłam na tytuł Spod zamarzniętych powiek, biografia młodego, ambitnego himalaisty z Tych, który pewnego dnia postanowił odkryć w sobie pasję wspinania się po górach. Książkę przeczytałam jednym tchem. Opisane historie lekkim, niewydumanym językiem, pomagają zrozumieć, jak trudny i skomplikowany jest świat alpinizmu. Ja, amatorka wspinania się na niezbyt wysokie murki, jestem zafascynowana, żelaznym i upartym charakterem Adama. Autor nie omieszkał się wrócić do bardzo bolesnego wspomnienia i opisać je ze swojego punktu widzenia, chodzi o wejście na Broad Peak. Wyprawa, która przyniosła mu ogromny rozgłos, ale pochłonęła dwie ofiary Tomasza Kowalskiego i Macieja Berbeki. Ci dwaj, ze wspólnego ataku szczytowego, nie wrócili do bazy. Pod adresem Adama posypała się ostra krytyka, spadła faja hejtu, w mediach zawrzało, niemal groziło mu wykluczenie ze środowiska wspinaczkowego. Paradoksalnie, ta historia skłoniła go do napisania książki, dzięki czemu mogłam poznać odczucia i przemyślenia autora. Choć tak naprawdę nic nie zmieni biegu wyprawy, ja mogłam zapoznać się z wersją Bieleckiego, który stał się "czarną owcą" wyprawy i nad którym przetoczyła się burza nienawiści i krytyki. Warto wysłuchać drugiej strony, przed wydaniem osądu, niestety, Bieleckiego w komisji badającej wypadek, oceniali przede wszystkim ludzie, którzy w himalaizmie mają niewielkie doświadczenie, toteż tak bardzo zjednoczyłam się z nim w trakcie czytania książki.
Język biografii jest wyjątkowo prosty, łatwy, a sama treść naturalnie szczera i prawdziwa. Myślę, że nawet laicy będą w stanie rozumieć krążące po tekście pojęcia dotyczące wspinania się na szczyty najpiękniejszych, a zarazem najtrudniejszych gór świata.
Książkę czyta się tym przyjemniej, że dotyczy ona środowiska alpejskiego w takach 80-tych. Ileż trzeba było się natrudzić, aby zorganizować wyprawę! W czasach, gdzie poza octem, na półkach sklepowych nie było nic, zakupienie niezbędnego ekwipunku, czyli puchowych śpiworów, kurtek, czy nawet konserw, urastało do rangi cwaniactwa i kombinatorstwa. W dzisiejszym świecie, takich problemów, jakie towarzyszyły alpinistom ponad 30-ści lat temu, nie ma, toteż był inny duch sportowy. Jerzy Kukuczka musiał sobie radzić, również z rozłąką z najbliższą rodziną, która czasem trwała wiele tygodni. Niejako próbuję go zrozumieć, czy aż tak kochał góry, by zrezygnować z życia rodzinnego, spokojnego i sielskiego, na rzecz ciężkich i morderczych wypraw z wielką nie wiadomą-czy wrócę do kraju, czy też zostanę na zawsze w Himalajach? Chyba nigdy nie zrozumiem tej pasji, ale nie zmienia to faktu, że pozycję pochłania się rewelacyjnie. Narracja autora jest prosta, magnetyczna i wciągająca, bez zbędnego zadęcia i arogancji. Choć obraz Kukuczki rysował mi się zupełnie inaczej, jako ambitnego, samolubnego przywódcy, to po przeczytaniu pozycji, zmieniłam zdane.
-----
Czytaliście wspomniane tytuły? A może rzuciło się Wam w oczy coś o podobnej tematyce, co możecie mi polecić? czekam na Wasze komentarze, buziole, ciao:*
SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam i także nie mogę polecić nic z podobnej literatury.
OdpowiedzUsuńJa również, póki co nie znam się na górskiej literaturze... :-(
UsuńNie czytałam żadnej, ale mój pionowy świat mega mnie kusi
OdpowiedzUsuńCzytałam, bo czytam wszystko, co o górach i ich zdobywcach jest dostępne!
OdpowiedzUsuńTo mi sie podoba:)
UsuńTo muszą być niesamowicie pasjonujące lektury. Szkoda tylko, ze ta tematyka stała się popularna w tak dramatycznych okolicznościach :(
OdpowiedzUsuńNiestety, Himalaje to piękna, choć niebezpieczna pasja
UsuńTemat himalaistów i ogólnie podróży w górach jest od ostatniego czasu bardzo popularny. Sam uwielbiam chodzić po górach ale wychodzi mi to tak jak wychodzi. Podziwiam wszystkich himalaistów za odwagę i wytrwałość. Być może przeczytam te książki, bo może nie będę zdobywał takich szczytów jak oni ale chociaż te mniejsze :D
OdpowiedzUsuńSuper, ja poza Śnieżka nie zdobyłam się na noc wyższego i bardziej szalonego:)
UsuńNie czytałam, chyba też nie jestem fanem tego typu literatury. Niestety nic nie polecę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale jakoś wydaje mi się, że jednak bardziej przekonałby mnie Bielecki.
OdpowiedzUsuńAkurat nie mój klimat :(
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/03/gray-mint-mint.html
Nie czytałam, ale słyszałam dużo pozytywnych opinii na temat tych pozycji
OdpowiedzUsuńOba tytuły bardzo chciałabym przeczytać, być może po nie niebawem sięgnę.
OdpowiedzUsuńGóry to nie mój klimat, książek o tej tematyce też nie czytam
OdpowiedzUsuńNIe czytałam.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale chętnie bym się z nimi zapoznała. Czy jest coś lepszego niż czytanie o ludziach pełnych pasji ? :D
OdpowiedzUsuńTo bliskie mi tematy, koniecznie muszę do tych pozycji się przymierzyć i poprzeżywać ich historie!
OdpowiedzUsuńKoniecznie zajrzyj, warto:)
UsuńKsiążek nie czytałam, ale wydają się być świetne.
OdpowiedzUsuńI oczywiście, szybko wracaj do zdrowia!
Nie wiem na ile interesujesz się górską tematyką, a na ile taka a nie inna lektura jest spowodowana rozgłosem przy okazji wyprawy na K2.
OdpowiedzUsuńPodobnych pozycji jest od groma. Są gorsze, lepsze, znakomite i takich, na które zwykle szkoda czasu.
O ile książka Jerzego Kukuczki - Mój pionowy świat to klasyk, pozycja którą po prostu trzeba przeczytać, to ta Adama Bieleckiego jest po prostu jedną z wielu. "Poszedłem, wspiąłem się, wróciłem." Owszem szczerości i emocji nie można jej odmówić, ale literacko jest po prostu słaba.
To prawda, Kukuczka mial dużo wiekszy dorobek niż Adam, nie zmienia to faktu że obie pozycje czyta się przyjemnie, ciężko od alpinisty wymagac literackiego polotu:)
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej z nich. Czas to zmienić. Góry to moja krajobrazowa miłość, a ludzie gór są mi bliscy :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za alpinizmem i himalaistami, to nie sport dla mnie , iść na śmieć na własne życzenie ? Nie rozumiem tych ludzi...
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do lektury, za co bardzo Ci dziękuję. Od jakiegoś czasu szukam czegoś, co tak jak Ciebie, pochłonie mnie bez reszty. Historie na pewno bardzo przejmujące, dylematy, pasja. Prawdziwe emocje.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia! :)
"Spod zamarzniętych powiek" zaintrygowała mnie od chwili gdy pojawiła się w księgarniach. Niestety póki co kolejka książek do przeczytania nie maleje, więc tę lekturę zostawię sobie na spokojniejszy czas.
OdpowiedzUsuńMimo, że to nie moja tematyka - obie pozycje wydają się mega ciekawe! :)
OdpowiedzUsuńidealne propozycje do poczytania
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale czekają w kolejce:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jest ta tematyka i bardzo ciekawie opowiadasz o obu książkach. Na którąś na pewno się skuszę :)
OdpowiedzUsuńKsiążki wydają się być bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam