Kiedy ma się niewiele czasu w południowej części Włoch, trzeba się na prawdę dwa razy zastanowić na tym co warto zobaczyć? Apulia kryje tyle niesamowitych zakamarków, że wybór pomiędzy miejscowościami, do których trzeba dojechać, może powodować niemałe scysje;) Jedną z miejscowości, do których koniecznie chciałam wstąpić było Polignano a Mare. Przed wyjazdem, wpisałam w Google frazy Apulia-kamera i wyskoczył mi widok na niewielką plaże, wciśniętą pomiędzy skały. Wow, niezapomniany widok, jeszcze szybka weryfikacja, jak daleko jest położona od Bari- i gotowe! Jedziemy w kierunku Polignano a Mare!
Polignano a Mare zamieszkuje około 20 tysięcy mieszkańców. Jest położone na południe od Bari- w odległości około 30 kilometrów. Kiedy będziecie szukali połączenia pomiędzy miejscowościami, warto zajrzeć na stronę Trenitalia, okazuje się, że regionalne pociągi oferują przejazd w jedna stronę za 2,5 euro w przeciągu 28 minut! Jest wygodnie, punktualnie, a co najważniejsze tanio:)
Wysiadając na stacji Polignano a Mare, pierwsze kroki, trochę nieświadomie, skierowaliśmy w rejon Piazza Aldo Moro. Tłum turystów, który razem z nami wysiadł z pociągu, podążał w tą stronę, więc uznaliśmy, że warto za nimi pójść. Zgubić się w mieście nie da, a pewnie w końcu jakoś do plaży trafimy. Plac jest położony bardzo blisko punktów widokowych, z których rozpościera się najładniejszy widok na wybrzeże, ale o tym za chwilę się przekonacie, kiedy obejrzycie zdjęcia. Piazza Aldo Moro to towarzyskie miejsce spotkań mieszkańców, to zagłębie kawiarni i warto na chwilę tu rozsiąść się i poobserwować, jak leniwie płynie życie w typowo Włoskim miasteczku.
W pierwszej kolejności, udaliśmy się na most (wybudowany nad zejściem na plażę), tu własnie roztacza sie pocztówkowy widok na wybrzeże, a przede wszystkim na tą osławioną maluteńką plażę, która jest wciśnięta pomiędzy skalne urwiska. Jak sami widzicie, miejsce jest niezwykle fotogeniczne, ale na tym jego urok się kończy:) W szczycie sezonu jest tu strasznie tłoczno, praktycznie karimaty się o siebie ocierają. Specjalnie piszę o czymś grubszym niż ręcznik, bo brzeg morza, to grube i kańciaste kamienie, które uwierają plażowiczów. Więc nawet jeśli uda sie Wam wygospodarować kawałek, to relaks w tej okolicy nie będzie sielski i anielski. Ale mnie, akurat ten rejon bardzo przypadł do gustu, mimo wszystkich przeciw, uważam, że kiedyś tu postaram się wrócić!
Jeśli pokręcicie się po okolicy, to dojdziecie to kolejnych punktów-nazwijmy je widokowych. Najczęściej jest to urwiste wybrzeże, skąd można porobić efektowne zdjęcia. Z jednej i drugiej strony, największe wrażenie wywiera poszarpana przez morze naga skała, na której stoją domy i restauracje. Kolor wody - mieszkanka zieleni, turkusu i lazuru - również na długo zapada w pamięci. Właśnie do takich ujęć panoramy Polignano a Mare lubię powracać. Włosi postarali się zagospodarować brzeg w 200% i fajnie im to wyszło. Białe fasady budynków silnie kontrastują z niebem i morzem. Za chwile, zaproszę Was na drugie-przeciwległy brzeg i pokaże, jakie stąd rozpościerają się widoki, ale o tym za chwilę! Najpierw odwiedzimy plażę.
Jeśli mogłabym co zasugerować, to dobrze wybrać się do miejscowości wcześnie rano. Im dłużej kręciliśmy się po okolicy, tym więcej pojawiało się wczasowiczów i turystów. Niedziela, również nie jest najlepszym pomysłem na zwiedzanie, ale z racji braku czasu, musieliśmy się zadowolić takimi oto kadrami:) Spokojniejsze miejsce na plażowanie oferuje sąsiednia miejscowość - Monopoli, zabiorę Was tam w następnym poście.
Po drugiej stronie nabrzeża ciągnie się wąska sieć uliczek, pomiędzy którymi trzeba pospacerować, nacieszyć oczy widokami, malutkimi placykami, udekorowanymi balkonami oraz fasadami budynków. Teren jest wyłączony z ruchu, a więc nie musimy się martwić o niesubordynowanych włoskich kierowców, którzy wiadomo-jak jeżdżą. Jest za to całkiem sporo fajnych tarasów, skąd rozciąga się widok na skaliste i nagie nabrzeże oraz na jedną z ciekawszych i popularniejszych atrakcji w regionie-mowa o Ristorante Grotta Palazzese, Polignano a Mare, a więc restauracji w jaskini. Na TripAdvisor ma różne opinie i recenzje, ja się zadowoliłam widokiem z góry, choć myślę, że obiad w takim miejscu, był by niezwykłym , romantycznym doświadczeniem.
Urocze place oraz widok na plażę. Tu warto się zgubić w wąskich zaułkach ulic. Gwarancja estetycznych doznań na najwyższym poziomie.
Raz w roku organizowane są zawody w skakaniu do morza ze specjalnej platformy. Oglądając filmy na Youtube, serce stawało mi w gardle. Odważniejsi śmiałkowie wdrapują się na przybrzeżne platformy i również wykonują piruety w powietrzu, bez konieczności czekania na konkurs.
Jest i restauracja Ristorante Grotta Palazzese, Polignano a Mare. Co za widok<3
Polignano a Mare podbiło moje serducho. Uwielbiam takie reprezentacyjne miejscowości, gdzie są piękne widoki, a niektóre wręcz niezapomniane. Plaża, wybrzeża, urwiska i jaskinie-takie połączenie-pozostaje w pamięci. Ja sie zachwycam, choć domyślam się, że w okolicy, można trafić na podobne perełki. Myślę, że będę chciała tu kiedyś jeszcze raz zawitać, a podobno nie warto wracać dwa razy w to samo miejsce. Włochy są jednak tak absolutnie zachwycające, że od rejonu Apulii robię wyjątek;)
Pozdrawiam, ciao:*
Świetna relacja!
OdpowiedzUsuńNic tylko wyjechać :D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Niesamowicie wyglądają te budynku wyrastające ze skał tuż nad brzegiem morza.
OdpowiedzUsuńChętnie zamieszkałam bym w takich okolicach, chociaż na miesiąc, aby móc nacieszyć się spacerami w ich otoczeniu. :)
OdpowiedzUsuńHahah na miesiąc to i ja chętnie bym przeprowadziła:)
UsuńAleż piękne widoki. Cudownie musi tam być :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
BLOG
INSTAGRAM
To jest przeznaczenie, że trafiłam na Twojego bloga! Dosłownie kilka dni temu kupiłam bilety do Bari i zabrałam się za planowanie. Polignano a Mare musi być <3
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to trafilas do mnie w bardzo dobrym momencie:) ale Ci zazdrooo:*
UsuńPiękne widoki, ale moim marzeniem jest odwiedzić Japonię, USA, Rosję i Australię. Szczerze mówiąc jedyne co mnie zachęca we Włoszech, to jedzenie, hahaha! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w blogowaniu, Enka. ;)
Przepiękne są te budynki na klifach. Coś wyjątkowego, ale zapewne z czasem woda sprawi, że budynki te staną się ozdobą dna morskiego.
OdpowiedzUsuńPięknie! Nic tylko sie tam wybrać <3
OdpowiedzUsuńOh, jak pięknie! Cudowne zdjęcia i na pewno świetne oderwanie od polskich smutnych realiów <3
OdpowiedzUsuńMarzy mi się taki urlop.. :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne miejsca, szkoda że tak daleko ;x
OdpowiedzUsuńWyjątkowe miejsca, a krajobrazy magiczne! <3
OdpowiedzUsuńKojarze to miejsce wlasnie ze zdjec. Bardzo fajny klimat :)
OdpowiedzUsuńJuż drugi rok wybieram się w ten rejon Włoch, ale jeszcze jakoś tam nie trafiłam. Na razie mam za sobą zwiedzanie Rawenny, Cervi i Comacchio.
OdpowiedzUsuńJak tam przepięknie! To chyba musi być jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie <3
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, można pozazdrościć takich wakacji ! ;-)
OdpowiedzUsuńMoja siostra była z mężem w tym samym regionie i przywieźli równie cudne zdjęcia i wspomnienia!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne, klimatyczne zdjęcia, aż chce się tam pojechać. Włochy to moje wielkie, jeszcze niespełnione marzenie. Nie dziwię się Waszemu zachwytowi :)
OdpowiedzUsuńCudowne widoki! Ale byśmy się chętnie teraz tak na słonku wygrzały :D
OdpowiedzUsuń