Poluzowanie obostrzeń związanych z szalejącym ostatnio korona-wirusem, niejako pchnęło nas do decyzji o tym, aby pojechać gdzieś na wycieczkę. Słoneczna, ciepła niedziela, stawiała wiele wizji. Jedną z nich była wyprawa na Przełęcz Jugowską, skąd rozpoczyna się czerwony szlak wiodący na Wielką Sowę. Z Wrocławia do Dzierżoniowa, a następnie do Pieszyc i Kamionek zajedziemy w około 1,5 godziny. Następnie czeka nas godzina spokojnego marszu, by wycieczkę uwieńczyć zdobyciem Korony Gór Polskich-czyli zaliczyć szczyt Gór Sowich o wysokości 1015 m.n.p.m. Można również pokusić się i wejść na zabytkową, 30-to metrową wieżę, z której roztacza się widok na panoramę okolicy. A co zobaczymy po drodze? Zapraszam na post:)
Na Przełęcz Jugowską dojechaliśmy dopiero około godziny 11.00. Ta niedziela była wyjątkowo tłoczna. Wiele zastawionych samochodów wzdłuż drogi, uniemożliwiało swobodne zaparkowanie naszego Forda-kombi. Przy takich ewolucjach, niezastąpione jest męskie oko i precyzja, po chwili udało się wcisnąć Focusa w niewielką szczelinę. Ok, można ruszać na szlak! Chętnych na zdobycie Wielkiej Sowy było bardzo wielu, większość tablic rejestracyjnych pochodziła z pobliskiego Dzierżoniowa i Wrocławia:) Spacer w takim klimacie, czystego i rześkiego powietrza, potwierdził tylko przypuszczenia, że tu trzeba się koniecznie udać na rodzinną wędrówkę z dzieckiem. Wojtek nie podzielał naszego optymizmu. Czarne chmury rozeszły się, kiedy pojawił się pomysł na świetną zabawę polegającą na skakaniu po kamieniach, którymi był wyłożony początek szlaku;) Pierwszym etapem naszej wycieczki była Polana Jugowska i uroczy widok na stok narciarski Rymarz, położony dokładnie na przeciwko naszego punktu postojowego. Znajduje się tu miejsce na schronienie przed deszczem, a także palenisko dla chętnych do upieczenia kiełbasek.
Pogoda, choć miała być słoneczna, jak zapewniała prognoza pogody, przygotowała niespodziankę w postaci przelotnych opadów. Zrobiło się chłodno i szaro. Za chwilę za chmur zaczęło się przebijać słońce. Choć wejście na Wielka Sowę nie należy do imponujących, bowiem samo przewyższenie, jakie musimy pokonać to zaledwie 260 metrów, to już wdrapanie się na najwyższy szczyt Gór Sowich, może nieźle namieszać różnicą temperatur. Zimne dłonie i unosząca się para z ust, przypomniały, że lekki softshell nie zawsze jest dobrym pomysłem na taką trasę.
W trakcie wędrówki mijamy Niedźwiedzie Skały w której została wmurowana tablica upamiętniająca Hermanna Henkela. Był on niemieckim nauczycielem, propagatorem i działaczem turystycznym z rejonu Gór Sowich. W 1938 roku nowo otwarte schronisko pod Przełęczą Jugowską nazwano Henkelbaude (obecnie jest to schronisko Zygmuntówka).
Po około godzinie bardzo spokojnego marszu, dochodzimy na przełęcz Kozie Siodło (887 m n.p.m.), gdzie krzyżują się szlaki o różnych kolorach. Znajdziemy tam miejsce na odpoczynek, jest wiata, ławki i miejsce na ognisko. Punkt ten, to taki "środek symetryczny" całej długości trasy. Jeśli do tej pory nic Was nie zaskoczyło, to mniej więcej od tego miejsca, zaczyna się marsz po kamienistej drodze, po której, niczym kozice, biegali zapaleni górscy biegacze. Jak bardzo może okazać się bolesny upadek na takiej trasie, przekonałam się na własne oczy, kiedy to dziewczyna zaliczyła kilka metrów bolesnego upadku. Fanami takich podjazdów byli również rowerzyści, którzy imponowali sprzętem, jakim nas mijali, ale również formą.
Uwieńczeniem wędrówki, jest dotarcie do schroniska oraz wieży widokowej wzniesionej w latach 1905–1906 z bloków betonowych. Konstrukcja ma 20 metrów przewyższenia ponad wierzchołek Wielkiej Sowy. Gorąco polecam wdrapanie się po schodach na samą górę konstrukcji. Stąd roztacza iście pocztówkowy widok na niemal całe niemal Sudety od Karkonoszy po Masyw Śnieżnika, a w bezchmurne dni dostrzeżemy Wrocław.
Wstęp kosztuje 6 zł. Ponieważ to już nasza kolejna z rzędu wycieczka w ten rejon, tym razem z racji długości kolejek do kasy i czasu oczekiwania, odpuściliśmy. Czas nas naglił, więc udaliśmy się w drogę powrotną.
W drodze powrotnej z Wielkiej Sowy wybraliśmy "drogę niedźwiedzia". Zimą tędy wiedzie trasa do uprawiania narciarstwa biegowego, o czym informowały liczne tabliczki. Szlak jest mniej wymagający, w całości jest wsypany drobnym tłuczniem, osoby z wózkami spokojnie dawały sobie radę. Jeśłi jest łatwiejszy, to i więcej ludzi. Nam
Gdzieś w połowie trasy pomiędzy Przełęczą Kozie Siodło, a zejściem do parkinu, trafiliśmy na taką oto platformę widokową. Ciężko ją przeoczyć, większość znaków zlokalizowanych na szlaku, zaprasza na ten punkt. Stąd roztacza się ciekawa panorama na pobliską górę Ślężę, a także panoramę Pieszyc wraz z zachodnią częścią Dzierżoniowa.
W okolicy nie brakuje atrakcji, jeśli macie chwilę to koniecznie wpadnijcie na:
W okolicy nie brakuje atrakcji, jeśli macie chwilę to koniecznie wpadnijcie na:
- Borowa i jej niezwykła wieża widokowa KLIK
- Wieża widokowa Eliska na Stachelbergu KLIK
- Szczawno Zdrój oraz Wzgórze Gedymina KLIK
- Zamek książęcy w Ząbkowicach Śląskich KLIK
- Piękna Kudowa-Zdrój i jej uzdrowiskowy klimat KLIK
- Zamek Książ KLIK
- Szczeliniec Wielki Korona Gór Polskich KLIK
Piękne zdjęcia, piękna wycieczka, ale gdyby tak na rowerze :-)
OdpowiedzUsuńpiękne widoczki, juz wiem, gdzie sie wybiorę w weekend
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. :) Chyba już wiem, gdzie wyskoczę w trakcie czerwcowego urlopu. ;)
OdpowiedzUsuńMarzę o takiej wycieczce całym sercem!
OdpowiedzUsuńo i tu by się mojej Milci podobało. Zwłaszcza ta wieża jak z bajki
OdpowiedzUsuńW lipcu Jedziemy na Dolny Śląsk więc może skorzystamy 🙂
OdpowiedzUsuńAle mi się teraz marzy taki wypad ❤️
OdpowiedzUsuńZnany nam szlak, byliśmy tam całkiem niedawno. Trasa świetna na wycieczkę z dziećmi, niezbyt stroma i mało wymagająca :)
OdpowiedzUsuńZapisuje sobie miejsce na przeszłość.
OdpowiedzUsuń