Do serialu "Opowieść podręcznej" przymierzałam się ponad rok. Hit HBO GO okazał się strzałem w 10tkę. Obejrzałam go z zapartym tchem, wszystkie trzy sezony, pochłonęłam i strasznie żałowałam, że musze się rozstać z główną bohaterką Fredą. Na szczęście nie na długo. W międzyczasie, wyszło na jaw, że światowej sławy serial powstał na podstawie książki autorki Margaret Atwood. Więc, chcąc skonfrontować rzeczywistość serialową, z tą opisaną w powieści, sięgnęłam po "Opowieść podręcznej" w wersji papierowej. Muszę zaznaczyć, ze choć spotkałam się z negatywnymi opiniami, mi pozycja przypadła do gustu. Margaret Atwood ponownie przeniosła mnie w apodyktyczny świat stworzony przez ultra ortodoksyjne siły purytańskie, których celem jest wcielenie w życie nauk z Księgi Rodzaju. Choć brzmi jak mocne fantasty, to jednak przerażająca wizja przyszłości, w której kobiety nie mają żadnych praw, wzbudza grozę i chwilę zadumy. Zapraszam na post.
Freda jest narratorką powieści. Młoda, wrażliwa i rezolutna bohaterka opisuje świat, w jakim przyszło jej żyć po wybuchu rewolucji na terenie Stanów Zjednoczonych. Nie ma już wolnych, niezależnych kobiet. W Republice Gilead wszystkie prawa opierają się o nauki Księgi Rodzaju. Kobieta została zdegradowana do pozycji służebnicy. Jej zadaniem jest rodzić dzieci dla najwyższych rangą urzędników. Gilead ma poważny kłopot z prokreacją oraz demografią. Powszechny, wśród mieszkańców staje się problem z płodnością. I właśnie tu pojawiają się podręczne - ich egzystencja sprowadza się do rodzenia dzieci. Kobieta, w świecie stworzonym przez Margaret Atwood staje się przedmiotem, rzeczą, egzemplarzem…
„Opowieść podręcznej” Margaret Atwood to powieść, która niezmiennie od lat szokuje i zachwyca jednocześnie.
Fredzie przyszło żyć w Republice Gilead. W świecie owładniętym reżimem oraz ortodoksyjnymi prawami religijnymi, borykającym się z problemem niepłodności i drastycznie spadającym przyrostem naturalnym. W tej koszmarnej rzeczywistości tylko nieliczne kobiety pozostały płodne, rodząc dzieci dla bezpłodnych małżeństw.
Freda nie ma już praw, ma za to długą listę zakazów i nakazów. Nie ma swojego imienia, nie może czytać i podejmować decyzji. Jest przedmiotem, a jej życie to udręka. Kobieta raz dziennie opuszcza dom Komendanta, żeby pójść na targ i zrobić zakupy. Raz w miesiącu kładzie głowę na łonie żony Komendanta, aby ten ją zapłodnił, ponieważ Podręczna jest cokolwiek warta wyłącznie wtedy, kiedy jest ciężarna.
Dlaczego książka tak szokuje? Bo cofamy się, w czasach współczesnych, do wczesnego średniowiecza, gdzie kobieta zostaje zdegradowana do roli służebnicy. Wizja, która porusza i wzbudza szereg negatywnych uczuć. Czuje się bunt i przekorę wobec narzuconego reżimu. Choć Freda, musiała się dostosować do panujących zasad, w sercu wciąż nosi resztki wspomnień rodzinnego ciepła, jakie tworzyła przed rewolucją razem z mężem Łukaszem i córką. Tylko to ją powstrzymuje przed chęcią targnięcia na swoje życie, bo cóż to za egzystencja w tak ograniczonym świecie, pełnym przemocy i narzuconych nakazów. Za każde ich złamanie, czeka śmierć....Czuje się jej oddech, przerzucając kolejne kartki, ma się wrażenie, że kostucha, tylko czeka na podetknięcie głównej głównej bohaterki.
Pozycja napisana jest bardzo prostym językiem. Brakuje rozbudowanych opisów, które uzupełniałam sobie obrazami z serialu "Opowieść podręcznej" . Jeśli zaczęłabym soją przygodę od książki, na pewno nie zachęciłaby mnie do obejrzenia serialu, ja znalazłam się w odwrotnej sytuacji i dzięki temu, powieść czytałam z ogromną przyjemnością.
Jestem ciekawa czy oglądaliście serial? A może również czytaliście książkę? Jakie wywarła na Was wrażenie? Czekam na Wasze zdanie.
Nie miałam okazji oglądać serialu, ale dużo o nim słyszałam. Nie wiem czy dałabym przeczytać do końca, choć na pewno warto przeczytać tę książkę. Obawiałabym się swoich emocji, wystarczy że widzę co się dzieje w naszym kraju. Może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuń