Jakiś czas temu trafiłam na recenzję bardzo fajnego reportażu, o tym, jak dokonano odkrycia gazu rozweselającego, dziś często stosowanego przez medyków, a kiedyś...No właśnie, jak wyglądała medycyna ponad sto lat temu? Pojawiały się liczne komentarze, wśród nich, ktoś poleciał książkę "Stulecie chirurgów" autorstwa Thorwald Jurgen, jako wciągającą lekturę, która uzmysławia nam, jak trudne i pełne sprzeczności były początki medycyny. Dziś, nikogo nie dziwi fakt, że zabieg wycięcia wyrostka robaczkowego jest wykonywany w znieczuleniu ogólnym, natomiast, zanim medycyna doszła do tej wiedzy, którą posiada dziś, wielu ludzi zmarło w ogromnym cierpieniu, bo nikt nie potrafił trafnie zdiagnozować objawów choroby, a tym bardziej przeprowadzić zabiegu. Książka jest o tyle fascynująca, że przekazuje wiedzę medyczną w sposób prosty i klarowny. Wystarczy chwila z ciepłą herbatą pod kocem, by zatracić się w trudnych początkach antyseptyki, chirurgii czy ginekologii z którą mierzyło się wielu wybitnych, jak na owe czasy lekarzy, ale z racji obowiązujących przekonań starszych "kolegów", nie udało im się przeforsować choćby tak oczywistych poglądów, jak zdezynfekowanie dłoni przed badaniem kolejnego pacjenta. Nie wierzono w bakterie, a reżim sanitarny był obcy. Dezynfekcja narzędzi to był wymysł w który długo nie wierzono...
Książka "Stulecie chirurgów" autorstwa Thorwald Jurgen to przegląd wielu dziedzin medycyny. To opis narodzin antyseptyki, przed którą lekarze początkowo się wzbraniali rękoma i nogami. To walka z przekonaniami, że śmierć człowieka, nie ma absolutnie nic wspólnego z "brudnymi rękoma", którymi przed chwilą był badany inny człowiek. To również reportaż zawierający opis, jak doszło do pomysłu, by pacjenta w ogóle znieczulić podczas zabiegu.... Brzmi strasznie? Wydaje się zatem, że żyjemy w naprawdę rozwiniętych czasach, gdzie rwanie zęba ze znieczuleniem, to taka oczywista sprawa. W ubiegłym wieku, wyglądało to zgoła inaczej.
Zanim lekarze zrozumieli, że niestety ale przy śmierci matki, umiera również nienarodzone dziecko, a także zanim udało się przeprowadzić pierwszy udany zabieg cesarskiego cięcia, wiele kobiet umarło w bólach i męczarniach. Wielu medykom, choć trafnie udało się przeprowadzić zabieg, nie udawało się skutecznie pozszywać rozciętych patii mięśni brzucha. Dziś, takie operacje przeprowadza się zarówno pod znieczuleniem ogólnym, jak również z zachowaniem pełno reżimu sanitarnego, a nade wszystko odsetek zgonów przy porodach mocno spadł.
Dziwnie się czyta o fakcie, kiedy to udaje się przeprowadzić pierwszy w historii medycyny zabieg zszycia rozciętego osierdzia. Czy serce można operować? Czy możliwe są ingerencje w najważniejszy organ w ludzkim ciele? Tak mało wówczas wiedziano o krążeniu krwi w organizmie, więc często te pionierskie operacje to było dzieło przypadku, szczęścia, a także przecierania szlaków, aby dziś zabiegi były przeprowadzone ze skutecznością 100%.
Jako osoba, która z medycyną nie ma wiele wspólnego (poza opatrywaniem ran dziecka), książkę przeczytałam z zapartym tchem. Pochłaniałam fakty niczym gąbka, chcąc wiedzieć, jakie początki wniosła chirurgia i porównując, jaki komfort pracy mają dziś lekarze.
"Stulecie chirurgów" to ponad 500 stron fascynującego streszczania historii szeroko pojętej medycyny, od pionierskiej operacji otwarcia jamy brzusznej w 26 grudnia 1809 roku, aby wykonać udany zabieg usunięcia torbieli w domku, w lesie, po odkrycie zasadności stosowania jednorazowych rękawiczek, używanych dziś nie tylko przez szpitalny personel.
Dobrze, że jest idealna także dla tych, którzy z medycyną nie mają nic wspólnego.
OdpowiedzUsuńZe wszystkich chorób wyleczyłem się sam. Od strony technicznej może być ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuń